Graj moje serce




Fraszyny



Kurczak 

Kurczę pieczone mówię zdziwiona
Czasem też jestem szalona
Ale gdy życie daje mi w kość
Czasami mówię, mam tego dość.


Łabędź

Mam długą, łabędzią szyję
Piękną i smukłą, jak długo żyję
Wyrażam myśli gładko i prosto
Nikt nie ma odwagi pisać riposty.


Wiewiórka

Rudą mam głowę, jak ta wiewiórka
Włosy miękkie, delikatne jak piórka
Jednak czasem bardzo boli
Gdy migrena w niej swawoli.


Tulipan

Niegdyś znajomy tulił mnie pan
A teraz mówię, że go nie znam
Życie czasem o nim przypomina
Usta jego i córki to ta sama mina.


Ślimak

Ślimaczy się droga do celu
Mądrych mówiło o tym wielu
Lecz osiągnięty daje zaszczyty
W podzięce podarł wszystkie zeszyty.


Róża

Różowy świat w białych okularach
Widzę na spotkaniach w kuluarach 
Gdy trafi się słuchacz nie znany
Stara się być lubiany.

Studnia

Wiedza to studnia bez dna
Czytam wszystko, co się da
Czasem od tego myśli mam dużo
Wrzucam do studni a potem odkurzam.

Baran

Choroba mnie zmorzyła
Jak do snu ciepła pierzyna
Taka moja barania natura
Iść do przodu, uznać ból za bzdurę.

Jajko

Jajko to życia poranek
Niesie nam dużo niespodzianek
Kto jajek nie lubi
Szybko w życiu się zgubi.

Cmentarz

To przechowalnia dusz 
Ciało jest ulotne
Myśli roztropne
Każdy ma tu swój przydział.



Oddycham drzewem


Brzoza

Każda  jest zawsze siwa
Po niej myśl łatwo spływa
Czasem stojąc, obok niej, trzymam dłonią
By nie spływało
Za lat mało lub dużo
Żyję już tak długo
Ręce drżące
Zatrzymać chcę każdą chwilę
Doczekać kolejnej wiosny, aż zakwitnie.


Jabłoń

Kwitnie jabłoń w ogrodzie
Zmarznie czy da owoce?
Często ją o to pytam
Zapachem dziękuje mi za rozmowę
Pamiętam ogród mojej  mamy
Jej kwiaty tęczą barw malowane
Dziękowały za to, że żyją
Moja jabłoń uśmiecha się do mnie
Owoców nigdy nie obiecuje
Cieszy się, że obok mnie żyje.


Lipa


Lipo, moja czarodziejko
Twoja korona i zapach
Są moją myślą wielką
Dajesz mi cień i natchnienie
Z ran utrapień
Szybkie leczenie
Jesteś mi siostrą, bratem
I rodziną wszelką
Pijąc herbatę z lipy
Potwierdzam
Jesteś moją nauczycielką.


Choinka

Rodzinna choinko kochana
Tak pięknie pachniesz od rana
Czekam, by usiąść obok ciebie
Poczuć się jak w niebie. 


Wiosenne myśli

Zakwitły majowe bzy i kasztany
Serce oplotły pachnące konwalie
Bratki w ogrodzie
O życia wschodzie
Zielona łąka z tobą rozłąka
Maki i chabry miłością niebiańską
To bukiet życia, jak krew potrzebny
Bez kwiatów życie
Jest jak ubogi krewny
Serce pełne różnych kwiatów
Jedne kwiaty to miłość
Inne to niezgoda
Kolejne to miłości przeszkoda.


Drzewo życia

Pragnę żyć, jak drzewo potrzebuje wody
Pragnę śmiać się, jak drzewo potrzebuje słońca
Pragnę czuć, jak drzewo potrzebuje wiosny.

Każda gałąź- to symbol szczęścia
Każdy listek-to kłopoty i codzienne troski
Podczas suszy liście opadają.

Na widok drwala z piłą
Nagle podejmuje się i pręży
Pokazując swój urok.

Jego kora, choć siwa i zimna
Nagle gorąca się staje
Drzewa i ludzie mają te same obyczaje.

Czego ty pragniesz czytelniku, mój drogi?
Co w twym życiu najlepsze, a co do wymiany?
Stojąc na rozstaju dróg życia.

Którą z nich wybierzesz?
Jedna z różami, ale zimna jak lód
Druga kolczasta, ciepła i rodzinna.

Aby miłość była zawsze Twoim przewodnikiem
A wskaże Ci prawdziwą drogę.



Las

Jestem ścieżką w lesie
Po której lubisz chodzić
Patrzeć w niebo
Słuchać śpiew ptaków
Jak natura ludzka
Taka jestem
Więc wejdź do lasu
Poczuj zapach
Miękkość mojego ciała
Po, którym stąpasz.


Las do mnie mówi

Sosna, świerk i topola
To życia wola
Miękki mech jak pierzyna
Ona moje ciepło trzyma
Jagody,borówki i kalina
Smak miłości mej utrzyma
Siedzę i czekam pod brzózką białą
A oni nie nadchodzą
Więc żegnam się z lasem
Mchem i jagodami
Niespełnione marzenia
Są z dala za nami.


Lecę

Las i łąka są moim natchnieniem
Drzewa i kwiaty moim marzeniem
Niebo i chmury unoszą do góry
Gdy piszę, lecę nad łąką
Prosto w bałwanów chmury.


O mój lesie

Wchodzę do lasu i patrzę na brzózkę
Smukłą, wysoką, nieco pochyloną
Siadam i wącham, zapach tak mi drogi
Czas odejść- już czas.


Pożegnanie lasu

Wychodzę i żegnam, brzózko ukochana
Wspominać cię będę ze słońcem od rana
Chcę cię dotknąć, ręce za krótkie
Brak lasu i brzozy, będzie mi smutkiem.


Problem

Nad brzegiem stawu stoi wierzba mała
 Jasną ma korę, nieco pochylona
Rozgląda się na wszystkie strony
Patrzy w dal na inne wierzby pochylone
Tak czasem ja stoję z problemem
Szukam rady w gwiazdach i chmurach
Nawet wśród ptaków lecących nade mną
Wówczas nie umiem
Utrzymać myśl jedną
W głowie ja na koronie bledną
Jak zrobić, by rozwinąć myśl?
Lepiej iść spać
Może się przyśni
Złamać gałązkę, może lepiej nogę
Nie martwić się na wyrost
Słońce zawsze wstaje
Uśmiecham się i martwię
Podniosę gałązkę pochyloną
Podtrzymam ją mocno
Spracowaną dłonią.


Drzewo życia

Drzewem życia jestem
Gałązki dwie wyrosły ze mnie
Jedna z nich owoc wydała
Nierozwinięte pąki ma druga
Zanim zetną drzewo ze starości
Może zdążę poczuć zapach tych kwiatów.


Ogród

W ogrodzie o wschodzie
Przychodzą do mnie myśli różne
Czasem jak zdążę
Zapiszę, co mi się przyśni
Gdy kłopotów ciężar mnie rozpiera
Zapominam
Nic nie zapiszę
Czekam na ponowne wyjście.


Żonkile

Siedzę wśród nich i patrzę na żółto
Mam taką bieliznę, serce gorące
Leżymy oboje
Wśród tych kwiatów kwitnących
Żonkile i my to całość
Ta chwila trwa póki nie przekwitną
Tak nasze życie
Z wiekiem ucieka
Jak ty oddalony ode mnie, niepotrzebnie
Leżymy wśród tych kwiatów
W miłosnym złączeniu
Raz ty mnie całujesz raz kwiat
Czyje pocałunki są słodsze?
One zakwitną za rok
Ty już na mnie nie patrzysz
Budzik zadzwonił
Wstaję spocona
W czyich jestem ramionach?
To ramiona poduszki, pogniecione
Jestem nadal sama
Żonkil stoi w wazonie.


Żonkile

W parku kwitną żonkile
Jakże ciepły to widok
Te są same żółte
Inne dwukolorowe
Do promieni słońca podobne
A może nie do słońca
Tylko do mojej tęsknoty
Żonkile dają życia tyle
Każdy kwiatek jak życia zadatek
Wkładam oczy między nimi za tobą
Jesteś tam czy nie?
Żółty kolor, cóż znaczy
Każdy dobrze wie.


Niezapominajka

Dałeś mi bukiecik tych kwiatów
Uśmiechasz się
Dotykasz mych dłoni
Radość i niepokój
Które z nich jest dla mnie?
Odchodzisz
Wącham niezapominajki
Nagle widzę w nich karteczkę
Czytam na niej:
Dla innej mam bukiecik róż
Ty, nie zapomnij o mnie.





Chmury jak płynące myśli

Dzień

Jak każdy inny być nie może
Mam kłopot
Kto mi pomoże?
Flustracje
Do tego skrzypiąca krata windy
Rozstrojone nerwy
Szokują barwami nastrojów
Spokoju i nastroju szukam w stogu siana.


Zapomnienie

Nie pamiętam obietnic
Które dałam wczoraj
Co powiedział mi lekarz?
Stawiając diagnozę
Zapomniałam twój uśmiech
Brak twego zapachu
Żyję w stresie
Muszę żyć, tak trzeba
Wytyczona droga do nieba.


Biała dama

Ukradkiem weszłaś do mojego serca
Sprawiłaś mi ból, niepewność zasiałaś
Co zrobiłam w życiu złego?
By iść z tobą trudną drogą
Za co me ciało chorobą zmożone?
Wykręca się w różne strony
Pragnę jak inni, iść ze wszystkimi
Pod górę i w dół, po śniegu i wodzie
Nawet o wschodzie i zachodzie
Odejdź, Biała Damo
I nie wracaj więcej
Tak krzyczy moja dusza
Ciało się pręży
Z nadzieją, że cię zwycięży.


Wołanie

Głośne wolanie me słychać
Oj! życie
Czemu jesteś takie trudne
Wiatr zgina koronę drzewa
Jak mój kark krzywą
Ścieżka, po której stąpam
Kamienna, nieprzenikliwa
Myśli z lotem gołębia
Znikają w obłokach
Głębia mej duszy
Jak morze szeroka.


Wiatr

Wiatr mi w twarz dmucha
Czyje to słowa tak zimne
A może tylko naiwne
Mam osłonić twarz przed wiatrem
Czy uszy przed szumem głosu?
Siadam, zasłaniam twarz...
Nie patrzę, nie słucham, udaję
Jak to długo trwać może?
Siadam i czekam.


To, co lubisz

Mróżysz oczy nie dowierzasz
Że w swej prostocie
Możesz kochać jak ktoś wielki
Wielki nie tylko rodowodem
Lub zasłużony z orderami
Kochasz, jak umiesz najlepiej
W oczach masz grzmoty pioruna
Kładąc się na me łono
W rękach prąd atomowy
Powodujesz drżenie mego ciała
Wilgoć naszych ust
Z lasu tropikalnego pochodzi
Tylko ten najczulszy moment
Z naszych serc wspólnie się rodzi.


Walka

Serce me zgaszone, oczy przeszklone
Zwiędnięte kwiaty, nerwy pracują w kratę
To ona, ta pani, przychodzi nie patrząc na nic
Podaje dłoń, wzrok wbija w niebo,chodź-woła
Oglądam się za siebie, szukam pomocy
Dlaczego moje kwiaty więdną?
Dla mnie noc szarzeje a ona się śmieje
Ból wzrasta coraz mocniej
Zrywając jabłko z drzewa, ból aż drżę cała
Ona to lubi, a jest taka mała
Kurczy się i wysycha codziennie powoli
Tylko dlaczego aż tak mocno boli?
Szybkim krokiem idę do mego ogrodu
Zrywam wszystkie kwiaty, póki ból jest mały
Chcę i pragnę dużo, ładnie i pachnąco
Dopóki żyję, po ziemi stąpam
Odejdź, idź sobie, wołam- odejdź, zimna pani
Mam jeszcze mnóstwo spraw do załatwienia
Potem sama do ciebie przyjdę
W ładną sukienkę się ubiorę
Z włosami rozwianymi jak trawa na łące
Z uśmiechem na ustach na kształt chmur pierzastych
Powiem, że przyszedł na mnie czas.


Stół

Przy okrągłym stole
Grupa poetów siedzi
Nie wiedzą o nich też sąsiedzi
Radzą i myślą
Piszą i rozmawiają
Szuflady szeroko otwarte
Wrzucają kolejne strony
Niech dzwon głośno zadzwoni
Wszyscy niech słuchają ludzie
Cudzie, cudzie, stań się
By nie zamknęli tych szuflad.

Czar i powab

Czar i powab
Dojrzyj na mym medalionie
Rdzewieje od lat
Nikt go w dłoń nie bierze
Swego czasu błyszczał
Blaskiem przyciągał wzrok
Porzucony gdzieś daleko
Czeka, by zabłysnąć na nowo.


Pytam Cię

Co się stało, że zapalona iskra zgasła
Dlaczego nie dołożyliśmy drwa?
Ciepło było i przytulnie jak przy kominku
Teraz ciemno i głucho
Cóż się z nami stanie?
Jak całkiem ogień zgaśnie
Są jeszcze zapałki na świecie
Jednak szybko się kończą
Jest mi bardzo zimno
Czym przed tobą zgrzeszyłam?
Serce moje do miłości stworzone
Patrzy w moją stronę
Rozglądam się na strony świata
Czy cię jeszcze odnajdę?
Pozwól się odnaleźć
Szukam cię szczerze
Nikt mi wiary
Niech nie zabierze.


Miasto marzeń

Pierzaste chmury moich myśli
Niespokojnie płyną do miasta
Jak uratować je od grzmotów?
Chcę pobudzić serca, promienie słoneczne
Drzewa pomyślności podcięte mają korzenie
Kto to zrobił, dlaczego i po co?
Nadeszły ciemne i zimne noce
Co zrobić, by gwiazdy radością błysnęły?
Jak w warkocz spleść razem
Promienie słońca z blaskiem gwiazd
Losie,rozgrzej me serce i dłonie
Uratuj moje miasto.


Przemyślenia

Naszła mnie melancholia
Życie prześwietlam całe
Jak rentgen widzę dokładnie
Ile mnie czeka jeszcze spokoju.


Nasza droga

Chcę być promykiem twego słońca
Tą ścieżką idę
Nie widać końca
Za zakrętem koniec widzę
Wstydzę się
Nadal idę do ciebie
Zasłaniasz mi okno świata
Dlaczego?
Moje myśli jak gwiezdna poświata
Już mi nie wstyd
W twoją idę stronę.


Słońce

Rozjaśnia i rozgrzewa mój umysł
Jak pisać, by nie urazić
Żyję na walizkach czasu
gdy pokrywa przykryje mnie na zawsze
Niech słońce zgaśnie tylko dla mnie
Kwiat wspomnień niech stoi w wazonie.

Noc

Gdy wieczór zapada, gwiazdy zaczną świecić
Dzień kończy się, nareszcie spokój
Znikają zmartwienia, nie słychać hałasu
Czy noc mi przyniesie, ciemność i spokój?
Północ zegar bije, a ja nie śpię jeszcze
Co będzie, gdy ranek nadejdzie
Brak snu, znużenie i zmrtwień worek
Szarpie nitki nerwów o korę mózgową
Jaki będzie nowy dzień
W pracy, w sklepie, na ulicy
Na kogo będę mogła liczyć?.


Sen

Fascynacje erotyczne
Dopadły mnie przez sen
Mija kolejna godzina przytulania
Budzę się, otwieram oczy
Widzę niebieski kolor poduszki
Uroczy.




Noc


Gdy wieczór zapada
Gwiazdy zaczynają świecić
Dzień się kończy
Nareszcie spokój
Noc, co nam przyniesie?
Nie śpię jeszcze, nie umiem
Północ na zegarze
Co będzie, gdy ranek nadejdzie?
Zmartwień mnóstwo powróci
Ranek z dniem się pokłóci.




Nocny kochanek


Przychodzisz do mnie o blasku poranka
Spijasz z mych ust senne uniesienia
To sny poranne, najlepsze, najsłodsze
Mego kochanka mi przypominają
Są jak najlepszy z cukierków
Otwieram oczy, nie ma już nic
Zostają tylko poranne marzenia.


Dziś


Piękny, majowy poranek
Zapowiada się pełen niespodzianek
Słonko za chmurą spogląda smutno
Uśmiechnij się
Lepiej będzie jutro
Staram się być miła
Pracowita od rana
Nic dziś mnie nie boli
Została tylko szrama
To szkło wbite w moje serce
Chwilami żyję w rozterce.


Sen


Śnił mi się awans w pracy
Była też podwyżka
Gratulacje kolegów
Na gościnę się szykowali
Budzik jak zawsze
Przerwał tę sielankę.


Pożegnanie


Nic nie mówię...,choć tak myślę
Dlaczego mieszkasz tak daleko?
Na twój uśmiech ciągle czekam
Serce drży na twój widok
Na ciepły głos znowu muszę czekać
Jak myśleć i co robić mam?
Kiedy nasze dłonie splotą się wzajemnie
Nawilżone usta dotkną się
Czekam, aż ciało
Spręży się w rozkoszy
Oczy spotkają się w błękicie nieba
Na łące zapachu spotkają się nosy
Obudzisz się nad ranem przestraszony
Czy jestem szalony?
Pomyślisz.




Stan


Trudny i obłudny mamy stan
Obietnic moc niespełniona
Przypadek jeden drugiego gna
Tajemnic niestrzeżonych
Jak długo to trwać może?
Kolejna grupa zbiera się do ataku
Dobrze będzie czy źle?
Przegnane wrony wracają
Szanse wciąż nie maleją
Więc idę dalej obłudną drogą.


Czarny potwór


Czarny potwór, co siedzi
Na królewskim tronie
Dziś znowu szalał
Zadając mi rany głębokie
Świeże, jeszcze ogniem
Gniewu przypalał
Patrząc mi w oczy
Śmiał się
Widząc me cierpienie
Gnębić, krzyczeć i zastraszać
To potwora metody
Schował w swym sercu
Gdzieś głęboko, na dnie
To, co jest dobre i przyjemne
Pytam dlaczego?.


Mamo


Stoję nad Twoim grobem
Wspominam, jak dobrze nam było
Cóż wart jest ból życia
W promieniach nieskończoności?.


Mój dom jest moim azylem


Mój dom jest moim azylem...
Spędzam w nim wszystkie chwile
Bardzo dobre, dobre i złe
Są też i takie chwile


Mój dom jest moim azylem...
Tu dzieci, wnuki, domowe obowiązki
Małym córeczkom zawiązuję wstążki
Tu piszę wiersze i książki


Mój dom jest moim azylem...
To w nim kocham,pragnę i pożądam
Robię plany i wymyślam reklamy
Marzę o podróżach, locie w kosmos
Kupnie samochodu i pieniędzy jak lodu


Mój dom jest moim azylem...
Tu życie moje zmarszczkami pokryte
Zwichrowaną figurą, łysiejącą fryzurą
Kłopoty ze zdrowiem
W moim wieku, każdy to powie


Mój dom jest moim azylem...
Nie zapominam o tym ani na chwilę.


Tomik "Graj moje serce" ukazał się w 2010 roku.









Nowe  wiersze

Czereśnie

Czereśni kosz dostałam
Chyba zwariowałam
Jadłam dni kilka
W sadzie błogość poczułam
Siedząc pod drzewem radosna
Dopóki wiatr nie złamał
Życia jego gałęzi
Zgięta płakała gorzko
Ja razem z nim w parze
W drogę przyszłości pójdziemy
Wspólną, daleką, nie prostą
Ratując siebie nawzajem
Wspólne siły wzajemnej pomocy.

Wspomnienia z Egiptu /1/

W Piramidzie życia
Ukryty jest sens
Przyszłości wiecznej
Bo czym jest życie?
Starannym rysunkiem
Może dzielenia rachunkiem
Samki narodów
Bezwzględnie narzucone
Pieką ogniem piekielnym
W ustach moc wyzwalają
Siły ciału zabierają
Schować Piramidę trzeba
Inaczej żyć się nie da
Tysiące ludzi życie oddało
Faraonowi było ciągle mało.

Egipt wspomnienia  /2/

 Niefortunne sklepienie myśli
Zawsze o tej samej porze
Do Gizy powędrowały
Zamieszkać, zobaczyć
Piramidę Heopsa
Zbadać niczym lekarz
Tajemnic listę poznać
Powolne myśli zbierały
Kurz z drogi do Petry
W różanych płatkach kąpane
Niewolnicą  zostały
Dla pragnień Faraona
Wiele stopni Piramidy
Do szczytu prowadzi
Bóstwa Egipcjan
Niczym kraty w oknie.
Ciekawskich nie wpuszczają.


Nowe wcielenie

Wirują chmury po niebie
Niczym tabun koni
Po stepie pędzący
Żaden ptak nie może
Lecieć z wiatrem
W związku trwać
Hipnotycznym
Oj! Życie trudy twoje
Są też i moje
Przechodzień nieznany
Będzie pokonany
Przez wiatr, ptaki
Zasłonięty chmurą  
Szaro-burą, natrętną
Czasem obojętną.


Ta dziewczyna

Kim jest ta dziewczyna?
Pożera świat oczyma
Pełne blasku
Ciekawości świata
Szczera w swym uroku
Dla niej konwalie dzwonią
Róże zapach wydają
W skromności skryta
W miłości szczera
Nie udaje bohatera
Na co dzień atrakcyjność gubi
By odnaleźć nocą
Oczy szeroko zamknięte
To jestem ja
Pyzata Małgorzata.  










 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz