Pogarda
Nie chcesz mnie
Mojego ciała też nie
Dlaczego tak się stało?
Zapomnieliśmy o sobie
Namiętność wygasła
Zła pogoda lub myśli nie te
Ona stanęła na drodze
Jest młodsza czy lepsza?
Wszystkie lata spędzone razem
Nic dla ciebie nie znaczą
Oziębłość nieuzasadniona
To kara czy niepowodzenie?.
Uroki przyciągania
Wargi łonowe spragnione i ogolone
Wystawione, wyeksponowane
Mężczyźnie pięknie pokazane
Tak, masz rację, me pragnienia tak realne
Tak prawdziwie opisane
Nie potrafię inaczej opisać
Więc piszę po prostu
By każdy kto czyta
Czuł wraz ze mną namiętność
Co w duszy się błąka
Tak jakby wypuścić
Z pułapki złapanego bąka
Tak me pragnienia wypuszczam złapane
W sieci bezdusznej utkwione bezradnie.
Oczy szeroko zamknięte
Pod powiekami zamkniętych oczu
Mam wciąż twój obraz
Gdy w ogrodzie rozkoszy
Smakowałeś owocu mego ciała
Rozkoszując się jego smakiem
Rozpływałam się w twoich ramionach
Delikatna, nieśmiała i pełna tęsknoty
Dotykałeś moich piersi
Drżących niczym osika smagana wiatrem
Nieśmiało i z wyczuciem
Poddałam je tobie
Sięgałeś niżej, by odkryć zalękniony zakamarek
Mego kobiecego ciała
Odkryłeś go i zdobyłeś całym sobą
Bez chwili wytchnienia
Me ciało prosiło o więcej
A ty delikatnym ruchem
Wznieciłeś płomień namiętności
Opadłam z sił szczęśliwa i spełniona
Teraz wspomina to pod powiekami
Zamkniętych oczu.
Strażak
Strażaka mam w spodniach dla ciebie
Każdy pożar ugasić potrafi
Taki zwinny długości nieznanej
Z ogromem miłości zakazanej
Nawet gdy cnota stanie mu na drodze
On poradzi sobie srodze
Najpierw mały strumień wyda
Nawilży drogę do nieskończoności
Gdy przeszkody już przeminą
Wówczas bać się już przestajesz
Dzielny strażak opanuje żar miłości
Ugasi wytryskiem szczęśliwości.
Moment odpowiedni
Gdy nadejdzie ten moment
Zachłannie będę cię brała
Słodyczą twą upoję zmysły
Twoim oddechem będę oddychała
Gdy nadejdzie ten moment
Będziesz kusząco dojrzały
Piję nektar z twych ust
By ugasić pragnienie
Poczekam, aż dojrzejesz
Tylko dla mnie
Tylko dla nas
Na zawsze.
Dobrana para
Ja mam rurkę, ty masz dziurkę
Szukam jej przez dłuższą chwilkę
Łąka włosów ją zasłania
Gołą ma nawet łania
Gdy wygolisz moją dziurkę
Akt rozkoszy przeżyjemy
W krzyku nagości wspólnej
Poczujemy się jak w niebie.
Nasze chwile
Zatańczę dzisiaj biodrami w uniesieniu rozkoszy
Będę dla ciebie dzisiaj niewolnicą
Każesz mi "krzyczeć"- będę krzyczała
Powiesz"uklęknij"- będę klęczała
U twych stóp byś zniewolił mnie
Jeszcze bardziej
Rzekniesz"oddaj się" - oddam ci swe ciało
Dla twoich pieszczot, gotowa jestem zrobić wszystko.
Pocałunki
Gorące pocałunki, składasz na mym łonie
Od nich moja dusza płonie
Nie kończ nigdy, wołam roześmiana
Kochaj mnie, kochaj
Ręką gładzę twój wypukły brzuszek
Widzę jak dźwiga się koniuszek
Rozkoszy doznajemy, dnia każdego prawie
Nawet w parku na ławie.
Nagość
Czasami wstydzę się własnej nagości
Choć ciało mam giętkie i gładkie
Gdy dotykasz mych kolan- miękną
Pocałunki- zasłaniają mi świat
Szept z twych ust- otwiera moje
Chcę wołać kochaj mnie, kochaj
Niech miłość mnie wygnie, na kształt paragrafu
Kochaj mnie nawet na dachu.
Płot
Pod płotem myśli rozebrana stoję
Nagie myśli wciąż krążą nade mną
Czym jest nagość?- rozmyślam namiętnie
Goły wiersz mam w głowie
Zapisać go trzeba
Myślę, w co go ubrać lub kwiatami obłożyć
Piszę go, nagość moją pokazać muszę
Płot stoi i ja też przy nim
Razem w duecie
Przetrwamy nie znoje
Nie mogę dopuścić
By stało nas troje.
Deszcz uniesień
Niebo płacze, rozpacza
Błyskawicami, mrugają me oczy
Raz, drugi,trzeci, grzmoty słychać
Ciało drży ze strachu
Grube krople stukają o głowę
Worek myśli pęka ociężale
Mokną włosy
Pragnienie miota się z marzeniem
Niech się skończy ten koszmar
Po burzy, morze namiętności
Oplata moje ciało
Spocone, w krzywe drzewo się wygięło
Przyjdziesz mnie wyprostować?
Czy kołek czasu zrobi to za ciebie?
Odpływam w wilgotnej rozkoszy
To był sen tylko, upojny
Między udami zgnieciona poduszka.
Wolność ptaka
Wolnym jest ptak
Tak wolne są moje myśli, szukające ciebie
Włoski na ciele drżą jak
Ptasie piórka na wietrze
W twoich ramionach, para naszych ciał
Splątana w miłości uniesień
Nie widzi dnia ani nocy.
Nocne podpowiedzi
Księżyc zagląda mi w okno
Sprawdza stan mej namiętności
Widzi twoje plecy i pośladki
Oddech mój słyszy i nagle
Uśmiecha się do mnie
Kochaj go, kochaj szeptem podpowiada
Swe myśli mi przesyła
On jest dobrym kochankiem
Dla ciebie najlepszym
W jego ramionach
Orgazmu zaznasz siły.
Chcę ofiarować Ci noc
Gdy nocą znów przyjdziesz
Posłuchać mej muzyki
Granej na strunach
Mego ciała spragnionego miłości
Dotykam swej dłoni
Na mej aksamitnej skórze
Wyzwolisz namiętność
Doprawiając swym oddechem
Nagim mym ciałem
Nakarmisz swe oczy
Zobaczysz mą kobiecość
Szalonej rozkoszy
Nad ranem poczuję
Twego pocałunku chwilę
Znikniesz gdzieś w oddali
Gdy otworzę zaspane oczy.
Tylko dla Ciebie
Dla ciebie stanę naga dla twej opętanej miłości
Mała, grzeczna dziewczyna odejdzie w niepamięć
Gdy twe dłonie odnajdą to o czym marzysz
Stanę naga jak Ewa kusząca Adama
Zapragnij mnie na dziko i bez wstydu
Uczta miłości do raju wskaże ci drogę
Gdy już bezwstydnie odkryjemy czułości podboje
Będziemy nadzy tylko my dwoje.
Całe niebo dla nas
Otworzyłeś mi niebo swoimi słowami
Pokazałeś blask słońca, dotykiem nagim
Zielone twe oczy z nieodpartą pokusą
Odkrywają tajemnice mego pożądania
Oddech smakujący jak kielich czerwonego wina
Pomiędzy splotem ciał rozgrzanych namiętnie
Nasze usta muskają jedwab z naszych ciał
Szeptały o miłości, gdy drżeliśmy w rozkoszy
Bicie naszych serc zagłuszały nasze jęki
Otworzyłeś mi niebo, pokazałeś deszcz miłości
Odchodząc patrzyłeś na mnie
Gdy me oczy zalewały się łzami tęsknoty.
Pragnienia Eweliny
Cała drżąca z namiętności, czeka na pocałunek
Spija go z twych ust, niczym słodycz letnich dni
Ciało pragnie ekstazy, rozkoszy szalonej
Uczucia szczęścia gdy wzrasta w orgazmach duszy
Rzuć Ewelinę na kolana
Spraw, by pod wpływem twych szeptów
Płonęła z pożądania, wejdź w nią
Pokaż, jaki jesteś wygłodniały i spragniony
Razem poznajcie ogrody miłosnych rozkoszy
By o bladym świcie nie płakać
Wyjść i za razem pragnąć powrócić.
Senny kochanek
Chcę cię zapamiętać moim wzrokiem głodnym
Móc z tym obrazem zasnąć dzisiejszej nocy
Twój zapach wchłonąć do końca
Niczym najpiękniejszy aromat potu na poduszce
Chcę zamknąć oczy, zatopić je w twoim obrazie
Śnić sny piękne, w których to ty
Grasz główną rolę
Pieść, całuj rozpalone do czerwoności ciało
By ogień mych zmysłów nie przestał się palić
Próbujesz go zgasić, lecz przyznasz, daremnie
Płonę ogniem piekielnym dla ciebie
Dochodzę do wzgórza
Gdzie koniec już bliski
Chcę widzieć w twych oczach
Bezgraniczne pragnienie mego ciała
Tak lubię najbardziej
Pieść mnie, nie przestawaj, nie odchodź!
Zostań na rozpalonym do rozkoszy ognisku
Pozostań ze mną, wyśniony kochanku
Pozwolę ci odejść dopiero o poranku.
Zimowe marzenia
Idę przez las
Śnieżne czapki z drzew
Na mnie spoglądają
Puszczam do nich oczko
Nie odpowiadają
Białe i zimne
Drżę cała
Już nie wiem
Czy tylko z zimna?
Może to myśl naiwna
Co noc leżysz obok mnie
Ręce nasze splecione
W warkocz miłości
Spoglądamy na swoje ciała
Wzrok już słaby
Nie widzi pożądania
Tylko papier na twarzy
Myśli mamy jednakowe
Czy jeszcze się coś wydarzy?.
Otchłań namiętności
Nie odchodź ode mnie
Tracę wolę życia
Twój zapach
Ogień namiętności rozpala
W otchłani, będę Cię kochał
Bez światła i wody
Nasze oczy niebo rozświetlą
Ciepło ciała Antarktydę roztopi
Słowa miłości oplotą świat
Nagie ciało rozbłyśnie niczym gwiazda
Wilgoć twego ciała
Poranną rosę przypomina
Słonko zajrzało Ci w oczy
Zobaczyłem swoje odbicie
Zmęczone rozpusty namiętnością
Pocałunkiem ocal mi życie
Płomień miłości
To nie ocean kłamstwa
Nie zasmucaj serca
Tobie oddanego.
Tomik wierszy "Otchłań Namiętności" wydany został w czerwcu 2015roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz